Szukaj na stronie

Biuro Królewny Piki
Warsztaty w areszcie: Korowai Batu
Warsztaty w areszcie: Korowai Batu, Papua 

Kraj leżący na Nowej Gwinei, dżungla, plemiona, które nie spotkały białego człowieka, 
domy na drzewach, bardzo egzotyczne przysmaki, rytualny kanibalizm i codzienne życie w Papui: 

Ania Urbańska, fotografka i podróżniczka, wprowadziła nas w ten świat. 

Zajęcia odbyły się 19 kwietnia 2012 r. w Areszcie Warszawa – Grochów. Wzięły w nim udział panie z „zamku” i „półotworka”.



KOROWAI BATU. OSTATNI KONTAKT

Opowieść Ani:
na przełomie lutego i marca 2011 spędziliśmy ponad 3 tygodnie w Papui, dokumentując ceremonie
i organizując plan filmowy na tereneach plemiennych grupy Korowai Batu. 

Była to nasza trzecia wyprawa na tereny Korowai, ale nigdy nie śniło nam się, że dotrzemy aż tak daleko. 
Wyprawa była nie lada wyzwaniem. Od najbliższego lotniska musielismy płynąć z calym, ważącym kilkaset 
kilogramów sprzętem, zapasami wody pitnej i jedzenia ponad 200 km rzekami przez dżunglę, do korowajskiej wsi Mabul. 

Tam zwerbowaliśmy ekipę blisko trzydziestu tragarzy, przewodników lokalnych i tłumacza, 
z którymi przedzieraliśmy się przez kolejne dni wąskimi ścieżkami przez nizinny, bagnisty las deszczowy. 
Nasz pobyt przypadł na początek pory suchej – nie padało, ale dżungla wciąż była zalana wodami spływającymi z pobliskich gór. Przedzieraliśmy się przez las często brodząc po pół uda w wodzie. Dotarliśmy na sam skraj terytorium, 
do którego kiedykowliek dotarli przybysze z zewnątrz, spotykając ludzi, którzy nigdy nie widzieli białego człowieka. 

Grupy Korowai Batu, żyjące w widłach rzek Dairam Hitam (Czarny strumień) i Siretsj, do początku naszego stulecia 
żyły w całkowitej izolacji od świata. Przybysze z zewnątrz (głównie misjonarze) po raz pierwszy zaczęli docierać 
do żyjących tam klanów w połowie zeszłej dekady, wokół terytorium zaczęły wyrastać założone przez misjonarzy wioski. 

Korowajowie pragnący zachować odrębność i chcący kultywować tradycję (w tym rytuały związane z polowaniami na czarownice
i kanibalizmem obrzędowym) stopniowo wycofywali się w głąb kurczącego się terytorium. Obecnie żyją na obszarze 
zaledwie kilkustet kilometrów kwadratowych, utrzymując sporadyczne kontakty handlowe z klanami Korowai, 
żyjącymi wzdłuż rzek. Izolacja sprawia, że przejawy świata zewnętrznego w postaci odzieży i stalowych narzędzi 
dopiero od niedawna zaczęły przenikać do tutejszej ludności. Wciąż używa się tu kamiennych narzędzi
i chodzi w tradycyjnych strojach. 

Nam udało się dotrzeć do grupy, która nie miała nigdy wcześniej bezpośredniego kontaktu z ludźmi o białej skórze. 
Zgoda na nasz 10-dowy pobyt na terenie klanu, była owocem kilkutygodniowych negocjacji 
i pokaźnej kontrybucji w postaci kilkuset kilogramów ryżu, kilkunastu kilogramów tytoniu i soli, 
będącej na tych terenach niezwykle cennym towarem handlowym. Wybrany przez nas czas nie był przypadkowy 
– początek pory suchej to okres, kiedy istnieją największe szanse na trafienie na ucztę ceremonialną, 
której celem jest obłaskawienie duchów. 

Rejon jest niezwykle nieprzyjazny, wyjątkowo paskudny klimat, bagnisty teren sprawiają, że okolica jest wylęgarnią 
malarycznych komarów. Mimo tego zdecydowaliśmy się wrócić i zrealizować w 2011 roku nasz plan. 
Było warto. Zobaczyliśmy połacie dżungli powalone ciosami kamiennych siekier, gościliśmy w podniebnych domostwach 
zbudowanych w koronach drzew górujących nad lasem, jedliśmy pieczone na gorących kamieniach czerwie, 
siedząc przy ognisku z ludźmi, którzy zabijali i zjadali wiedźmy khakhua. 
Braliśmy udział w przygotowaniach do ceremonialnej uczty, brutalnie przerwanej wybuchem konfliktu klanowego. 
Zobaczyliśmy więcej niż powinniśmy byli zobaczyć... 
Nasza kolekcja wzbogaciła się o kilkaset eksponatów: broń, ozdoby i przedmioty codziennego użytku – niektóre 
wykonane przy użyciu kamiennych i kościanych narzędzi. Zrobiliśmy kilka tysięcy zdjęć, 
a towarzysząca nam ekipa filmowa zrealizowała kilkanaście godzin niezwykle cennego materiału. 

Ceną wyprawy był kolejny przypadek lekoopornej malarii, którą mimo systematycznego stosowania profilaktyki 
przywiózł jeden z członków ekipy filmowej. 

Więcej o Ani:

Zajęcia zostały zrealizowane w ramach naszego projektu: "Wielokulturowe warsztaty w zakładzie karnym"
Zdjęcia zrobiła Ania Urbańska





Projekt dofinansowany ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego