Zadanie:
moja Pandora
Luiza
Epimeteusz
Bardzo dawno temu, choć nie najdawniej, bo pierwszy jednak był Adam, szatan wszedł w młodzieńca o imieniu Epimeteusz. Przedtem Epimeteusz był ładnym wesołym chłopcem zamieszkującym piękną wyspę zwaną Rajem. Raj z racji tego, że jego mieszkańcy nie znali trosk, nieszczęść ani innych tego typu. Generalnie nie znali cierpienia. W dodatku byli tak skonstruowani, by nie odczuwać pustoszącego działania nudy i by wszelkie emocje pozostawały na powierzchni ich organizmu. Epimetusz wraz z sąsiadami wiódł więc życie szczęśliwca, może niezbyt rozgarniętego, choć to raczej nie jest prawda. Był bowiem chłopcem bystrym i spostrzegawczym, ale niestety nie był człowiekiem mądrym. Szybko rozwiązywał krzyżówki, zapamiętywał i kolekcjonował wiadomości ze świata, interesował się nowinkami i sportem, sprawnie zbierał informacje, nawet potrafił umiejętnie opowiedzieć dowcip. Cała jednak jego wiedza o świecie, podobnie jak emocje, pozostawała na powierzchni, bez szans przeniknięcia przez skórę i uswojenia, tak by ktoś, choćby i sam Epitemeusz, miał z tego pożytek. Czy jednak Epimeteuszowi to przeszkadzało? Nie. Kiedy szatan wszedł w niego, nikt nie zauważył żadnej zmiany, z początku nawet sam Epimeteusz. Potem stopniowo zaczął odczuwać nieokreślony niepokój, nuty zawiści, drobne nieżyczliwości w stosunku do bliźnich. Ale ponieważ nie był zdolny do żadnej autorefleksji, starał się nie zwracać na te sygnały uwagi. Zresztą nawet gdyby zwracał i niepokojów swych nie spychał w głębiny przepastnej podświadomości, to i tak nie był w stanie zmienić swego losu. Miałby co prawda świadomość tego, co się z nim dzieje, ale ponieważ Pan Jezus wówczas jeszcze się nie objawił poganom, zostałby ze swą świadomością sam. Sam przeciw diabłowi. W tamtych czasach nikt nie był w stanie mu pomóc. Istnieje co prawda małe prawdopodobieństwo, że gdyby Epimeteusz czytał Biblię i znał historię Ewy i Adama, wysnułby wniosek, że rządzi nim szatan i wówczas zdobyłby się na jakieś samodyscypilnujące praktyki. Ale Epimeteusz nie miał dostępu do Biblii i nie dysponował, jak już wiadomo, zdolnością autorefleksji, więc, sorry, został z szatanem sam na sam.
Korzystając z tego szatan rozwinął skrzydła.
Niefortunnie zdarzyło się, że w tym samym czasie Hermes przyprowadził do Raju pewną młodą kobietę. Co tam do Raju. Do chatki Epimeteusza. Hermes sprowadził do chatki Epitemeusza Pandorę. Do tej pory była to chatka samowystarczalna, bezrefleksyjna i w sam raz, teraz miała się zmienić w romantyczne gniazdko pary kochanków.
Z początku prosty grecki pasterz był nawet zadowolony. Pandora żywa, radosna, naiwna, spontaniczna i ochocza, wniosła powiew świeżości w nudne bądź co bądź życie Epimeteusza. Potem chłopaka zaczęła męczyć ta sytuacja. Tak przejawiała się nieuświadomiona przez zajmowany podmiot aktywność szatana. 3 x O: obecność obcej osoby denerwowała go i drażniła. Jej naiwność, zwana przez Epimeteusza głupotą, powodowała, że coraz więcej czasu spędzał z kolegami. Jej namiętność sprawiała, że wolał seks z mężczyznami. Jej intensywność wiodła go ku zamykaniu się w sobie, wymyślaniu baśni i opowiadaniu ich każdego wieczoru na Rajskim Rynku co najmniej setce słuchaczom. I wszystko to było dziełem szatana.
Nawiasem mówiąc za dzieło z Epimeteuszem i Pandorą szatan dostał medal w piekle od samego Beelzebuba.
Tymczasem Pandora, nienawiedzona, nie mogła zrozumieć, co dzieje się z Epimeteuszem. Siedziała w domu, sama, stęskniona i czekała na swego kochanka. Kiedy wracał, zarzucała go pytaniami, żądna informacji ze świata zewnętrznego i ze świata wewnętrznego Epimeteusza. On jednak, rozdrażniony, uważał to za wyjątkową wścibskość. Z drugiej strony lubił rozmawiać z Pandorą o życiu, lubił jej się zwierzać i słuchać cennych rad. Zachłannie połykał jej opowieści z innej rzeczywistości, w której kiedyś żyła. Bardzo cenił jej egzotyczne przypowieści z wierzchu słodkie, a od spodu gorzkie, bo prawdziwe i odkrywcze. Uczył się, zastanawiał nad niepokojami, a potem nocą układał swą baśń na następny dzień, pełną trafnych spostrzeżeń i złotych myśli, które bardzo poruszały słuchaczy. Szatan w tym czasie towarzyszył mu pilnie, rozbudzając złość, zawiść i podstępność nie tylko w nim, bowiem podczas wygłaszania baśni przeskakiwał ze słowa wypowiedzianego przez Epimeteusza wprost do uszu słuchaczy, by tam, w ich ciele i w ciele ukrytej duszy jątrzyć. Wówczas baśnie Epimeteusza zaczęły razić słuchaczy. Co noc po kolejnej nie mogli spać. Przewracali się z boku na bok rozważając jego słowa, by rano zmagać się z uświadomioną nagle jałowością i nicością swego życia. Zmaganie to jednak do żadnego rozwiązania nie wiodło, bo przecież nie kierował tym nikt z mieszkańców Olimpu, ale szatan.
Zmieniali się zatem mieszkańcy Raju, tak jak zmieniał się ich kraj. Zniknęła harmonia i poczucie głupawego zadowolenia. Pojawiło się podejrzenie, że coś jest nie tak. W Raju zaczęły się sąsiedzkie niesnaski, plotki i oczernianie, ataki na obcokrajowców, a nawet pogromy rasowe. Hetroseksualni prześladowali homoseksulanych i odwrotnie. Ludzie zaczęli się starzeć. Dopadł ich głęboki stres i frustracja. Wielu szukało uśmierzenia w pracy i w oglądaniu telewizji. Pojawiły się choroby, a w ich wyniku zgony. Ba, pojawiły się pierwsze samobójstwa. Tego było za wiele. Mieszkańcy Raju doszli do kresu wytrzymałości.
Po kolejnej bajce ktoś pierwszy rzucił kamieniem. Nie był to celny rzut, ale za nim posypały się następne kamienie, deszcz. Z rozbitą skronią i wybitym jak się okazało prawym okiem Epimeteusz zbiegł za pomnik Zeusa, wskrobał się z trudem na niego i z cokołu zawył szatańskim głosem. Takim co kruszy mury. Wtedy ludzie zamarli ze zgrozy i zdumienia. Wówczas nieszczęsny kaznodzieja wykrzyczał: To nie ja! To onaaa!!! I, wygodnie sadowiąc się u nóg boga, sprawnie opowiedział swym wiernym słuchaczom ostatnią baśń, na pożegnanie. Była to wymyślona od ręki historia zrzucająca na Pandorę całą odpowiedzialność za wkradającą się w życie ludzi świadomość. Epimeteusz powiedział im, jak to wbrew swojej woli Hermes zmusił go do życia z tą wścibską kobietą pod jednym dachem. Wprowadził też tajemniczy rekwizyt - skrzynkę, również otrzymaną od Hermesa. Nie wolno jej otwierać, dotykać, a nawet na nią patrzeć, powiedział. Przedstawił z kalendarzem w ręku, jak to dzień po dniu Pandora atakowała jego niezłomność, odmawiając mu w zemście podstawowych świadczeń kobiety dla mężczyzny. A mimo to Epimeteusz nie uległ, szukając wytchnienia i ratunku właśnie tu, na rynku, w opowiadaniu mądrych baśni swoim kochanym rodakom. Skrzynki jednak spenetrować Pandorze nie pozwolił. Wówczas przeklęta kobieta zrobiła to podczas jego nieobecności. O jakże okrutnie zakpił z nich Hermes. W skrzynce było bowiem samo zło: zgryzoty, choroby, śmierć, zawiść, nienawiść, złośliwość, kradzieże, fobie, morderstwa, dewiacje wszelkie, poczucie bezsensu i brak nadziei.
- "Oto, kochani, dlaczego dziś się tak niekomfortowo czujecie. Sami, mam nadzieję, teraz wyraźnie widzicie, że to nie ja! Kto ma uszy, niechaj słucha: to Pandora!".
Tłum zaszemrał, szatan wskazał drogę. Co się stało z biedną Pandorą? Nie wiadomo, pewno ludzie ją rozszarpali. Ślad po niej gwałtownie zaginął, został najpierw jęk cierpienia, a potem tylko zła pamięć. Co na to Hermes? Zniszczył Raj a jego mieszkańców rozproszył. Co na to szatan? Wpisał Epimeteusza na swoją listę użytecznych narzędzi, obok imienia Adama i wielu, wielu innych, a potem pomógł mu się zabić. Ludziom zaś kazał opowiadać bzdury o skrzynce Pandory po wsze czasy.
Dlaczego? Bo lubił.
Gringlas
Śpisz przy mnie. Mogę cię obudzić i wiem, że o cokolwiek poproszę, dostanę to. Mogę powiedzieć, że boję się myszy albo pająków i ubłagać, byś do rana odpędzał je ode mnie. Zrobisz to. Mogę wskazać na łunę fajerwerków i poprosić, byśmy się ubrali i poszli tam, najadać się zabawą i wrażeniami. Zrobisz to. Mogę w dwa kwadranse przekonać cię, żebyśmy natychmiast zostawili to miejsce i uciekli w gdzie tylko przyjdzie mi do głowy. I to też zrobisz.
Ale o nic z tego nie poproszę ciebie. Nie boję się ani pająków, ani myszy, mam gdzieś fetę na ulicy, a miejsca na świecie nie pociągają mnie, jeśli ty jesteś na moim prześcieradle.
Śpisz przy mnie. Patrzę na twoją głowę, skrzynię tajemnic i zżera mnie ogień wewnętrznej walki. Po jednej stronie Rozsądek, prawy mąż i dzielny wojownik, który wie, że nigdy nie wolno zaglądać do takiej skrzyni. Że jest pełna myśli, nie o mnie, snów, nie o mnie, skojarzeń, nie ze mną. Jest wypełniona przeszłością, w której nie istniałam. Po drugiej stronie ringu Ciekawość moja, ta zajadła cholera i furiatka, której wyobraźni nie starcza na spojrzenie poza własny nos. Ona musi usłyszeć imiona, które z tobą śpią w twojej głowie, wskrzesić historie poskładane w archiwach twojej pamięci, wyszarpać twoje i tylko twoje zapachy, dźwięki i doznania.
Rozsądek, przyjaciel mój i mistrz, wie, że raz uchylone wieko tej skrzyni wypuści w mój świat lepkie potworki, a one, przełożone do mojej głowy, urosną jak wampiry karmione krwią i nie pozwolą mi już nigdy cieszyć się czystym szczęściem nocy, ranka i dnia z tobą. Za to Ciekawość, ta głupawa pinda, której nie szanuję, syczy mi do ucha, bym się nie bała, że w skrzyni tej nie może być gówna, a jeśli jej nie otworzę, to ona, złośliwa dziwka, zamęczy mnie na śmierć.
Śpisz przy mnie. Mogę cię obudzić i powiedzieć, że jest mi samotnie.
Mogę wtulić się w ciebie, opleść cię nogami jak wąż i poprosić szeptem, byś opowiedział mi o wszystkim. Mogę. Nie mogę. Mogę. Walka trwa. Pandora nie może zasnąć.
|